Siedziba Zakonu Niewolników Zdrady znajduje się na jednym ze stromych zboczy rosłych gór Yiäle, na dalekim wschodzie. Przyjmuje tych, których przeszłość pływa w najmroczniejszych odmętach zbrodni lub niesłychanej niesprawiedliwości, która nakładała na nich surowe, niezasłużone kary. Wraz z dołączeniem do Ordo Servi Proditor mają szansę na odkupienie swoich win, starcie hańby ze swego imienia i odnalezienie upragnionego spokoju. Pozostałe zakony leżące na zachód od niego to m.in. Ordo Luce Tenebris (Zakon Światła Mroku), będący nadzieją na dom dla wielu. Ordo Fallax Spes (Zakon Zwodniczej Nadziei) łączący w jedno najbardziej dopasowane pary, budując potęgę na surowych zasadach, czy Ordo Aeterna Nox (Zakon Wiecznej Nocy), którego członkowie znani byli niegdyś jako Jeźdźcy Chaosu. Jego sercem najmroczniejsze dusze. Na północy Ordo Aetas (Zakon Wieków), gdzie panują anioły i demony, jak zwykli nazywać swe smoki. Południe zaś objęte opieką pozostało przez Ordo Corvus Albus (Zakon Białych Kruków), który prowadzony przez Starszyznę, spaja w jedność światłe pary.

*Blog powstał na potrzeby wątków wprowadzanych w życie innych Zakonów. Nie przyjmujemy nowych członków.

Strażnik Zakonu

Vidar
[http://alectorfencer.deviantart.com/]
  
   Dźwięki fletu z białej kości ogarniały swym oleistym tonem surowe tereny, należące do jednego z killinthorskich zakonów. Leniwa dobranocka kładła do snu serce Wilka, Ordo Servi Proditor, dzikie, niebezpieczne i nieposkromione, gotowe zerwać się do ataku na nutę najmniejszego fałszu... Flet jednak uparcie, niezbyt głośno, a wyraźnie, powtarzał główny motyw ckliwej pieśni; aż zamek pogrążył się w płytkim, czujnym śnie, który pozwolił muzykowi na występ duszy, prawdziwe urealnienie własnych, osobistych emocji... 
   Przejmujące, charczące wycie przerwało pieśń w połowie taktu, zmuszając do milczenia cały wschód. Powarkiwania i skomlenia nocy ucichły natychmiast, ustępując największemu drapieżnikowi. 
   Białowłosa zerwała się z brukowanego dziedzińca, ściskając w zimnej, drżącej dłoni instrument. W ciemnościach zabłysły mleczne tęczówki jej oczu, wpatrujących się z uporem w horyzont.
- Vidar... – jedno słowo, brzmiące jak echo stłuczonej szklanki, przebiegło ostrym echem po okolicy. Jednocześnie spłoszyło tę, która wymieniła Jego imię. Imię Strażnika...
   W cieniu okrywającym sosnowy bór zabłysły mściwe ślepia, aż grzmiące jadowitą zielenią. Wiatr zuchwale przebiegł po białej sierści, w wielu miejscach splątanej z roślinnymi pnączami, obryzganymi krwią. Cierpka aria astralnej siły wyraźnie nakreśliła swoją wyższość.
   Zza zamkowych wrót wymaszerowały kolejne postaci, z łoskotem i zgrzytem, doszczętnie burząc spokój przedświtu - najczarniejszej części nocy... Szarooki mężczyzna maszerował w równym tempie, dzwoniąc sprzączkami bojowego stroju; za nim podążała wielka smoczyca o złocistych ślepiach, tlących się ognistym blaskiem, wzmocnionym burgundem jej łusek. Oboje zatrzymali się tuż przy krawędzi dziedzińca, tuż nad przepaścią, i skierowali swoje spojrzenia ku drzewom.
   Głuche, niskie szczeknięcie zmieszało się z warknięciem, które wypłynęło jednocześnie z tej samej gardzieli. Wrażenie obecności stada wygłodniałych wilków zasiewało strach nawet w tych, którzy dotąd zdawali się go nie znać... Drżenie, pisk, błysk, znowu cisza...
   Wystąpił z cienia, zmazując wszelkie wątpliwości dotyczące realności jego postaci. Stanowił dwa bieguny w jednym ciele; z jednej strony nadzieja i odrodzenie błyskały w śnieżnej sierści i młodych pączkach roślin wplątanych weń, z drugiej zbrodnia, świeża krew niewinnych, wyła triumfalnie... 
- „By dostać szansę...” - ...trzeba się zatracić... – „Jedno musi zginąć...” - ...by zadośćuczynić mogło drugie – słowa wypowiedzieli zgodnie, niczym modlitwę.
- To czas nocnych łowów... Vidarze?
   Na wilczym pysku, zdawało się, wykwitł lekki, pobłażliwy uśmiech. Strażnik skinął łbem w odpowiedzi i wyszczerzył kły. Zdawałoby się, że szykował się do ataku; przywarł do ziemi, napiął mięśnie... I zniknął niczym leśny duch, pozostawiając po sobie jedynie krwawy ślad na zieleni mchów... I wilczy zew...
   Tharin położył dłoń na szyi swojej towarzyszki. Przymknął srebrzyste oczy.
- „Taki jest nasz porządek, pamiętaj... Ci, co zawinili...”
- ...muszą cierpieć. Wiem, wiem, Shi.
- „Nieważne, czy to On, czy my. Podążamy tą samą ścieżką...” 

by Almariel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz